Translate blog

poniedziałek, 10 listopada 2014

Historia pewnego... rentgena.

A mówią, że sport to zdrowie! Chodziło się na fitnesy, obtlukło się przypadkiem to i owo, i oto - proszę bardzo - nadszedł ten dzień, kiedy trzeba było prześwietlić miejsce, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę...

Nie wiem, jak na imię miała pani w rejestracji, ale na pewno nie nazywała się "dyskrecja". Kolejka była nieziemska, bo to przecie tzw. "długi łykend" i cały naród na hurrra robić rentgena postanowił! Ustawiłam się więc grzecznie w kolejeczce, jak Pan Bóg przykazał, i kiedy uwaga pani w kitelku skoncentrowała się wreszcie na mnie, szybko tego pożałowałam. Niewieście tej nie przeszkadzało bowiem przy tłumie gapiów, (względnie słuchaczy) wypytać mnie, czy (wybaczcie bezpośredniość) kupka już była i czy aby na pewno nie cierpię na zatwardzenie. Jako że nie nawykłam opowiadać przy świadkach o swoich zwyczajach defekacyjnych, lico me udekorował zaraz soczysty rumieniec. Ja wiem, proszę państwa, no że wiecie... "człowiekiem jestem..." i że... "humani nihil a me alienum puto"... ale żeby tak przy ludziach?!

Wszystkich Świętych. Foto by: moja cudowna siostra.
Napisalam też dziś maila do mojej hostki, coby podtrzymać kontakt. Dostałam od nich niedawno fotkę, na którym młody był w swoim Halloweenowym stroju. Przebrał się za Lorda Vadera i chciałam zapytać E.L. czy oboje dzieciaków lubi Star Wars. Odpisała mi, że tak - wszyscy uwielbiają (ona też!) Cóż, teraz przynajmniej wiem, w jakie prezenty celować. Myślałam o jakichś puzzlach i oczywiście polskich słodyczach. Przy okazji napisałam E.L. jak u nas obchodzi się święto 1-go listopada i wysłałam dwie fotki. Dla mnie Wszystkich Świętych zawsze było takie rodzinne i pełne nadziei, a cmentarz wieczorem, z tymi wszystkimi pięknymi kwiatami, lampkami i unoszacą się nad nim łuną wygląda nieziemsko. Dosłownie..!

I jeszcze jedno "siostrowe". Wysłałam hostom :)
Przy okazji podpytałam E.L. jakim samochodem będę jeździć. Nie jestem jakimś mistrzem kierownicy, więc dla mnie to ważne czy będe prowadzić zwykłego sedanka czy wypasionego SUVa. Ucieszyłam się! Okazało się, że do wożenia dzieciaków mają trochę starsze Volvo S80, czyli mniej więcej coś takiego jak na zdjęciu poniżej. Moje domowe autko jest podobnych gabarytów, więc myślę że zmiana nie będzie duża. No i moje jest staaaarsze. Sporo starsze. Hostka jeździ nowszą Mazdą w wersji SUV i byc może czasem będę musiała z niej skorzystać, kiedy np. w Volvo będą wymieniać olej. Scary! a jak coś zarysuję?!

Sedanik :) Takim będe jeździć w USA. Źródło.
Mam nadzieję, że mój pobyt przebiegnie bez "bad news" jeśli chodzi o prowadzenie samochodu. A na razie - practice, practice, practice... A, i jeszcze jedno! Dziś na Pulsie leciała "Ucieczka z Alcatraz" z Clintem Eastwoodem. Z racji, że będę mieszkać nieopodal tego osławionego miejsca i pewnie nie omieszkam go zwiedzić, zerknęlam dzisiaj na film. Nuuuda! Przewidywalny, zero napięcia, a kiedy skończyla sie ostatnia scena i puścili napisy, miałam ochotę zapytać "TO JUUŻ?!" Wiem, że staroć i pewnie większość z Was juz widziala, ale... nie polecam ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz