Zanim przejdę do hitu dnia, chcę Wam wszystkim życzyć... Szczęśliwego Nowego Roku! Ja przywitałam go w łóżku. Tyle że... nie swoim :P Byłam u A.N., Polki, która mieszka niedaleko. Początkowy plan był taki, żeby gdzieś wyjść, szybko jednak zorientowałyśmy się, że wszystkie miejsca w których można wypić kawę i pogadać są zamknięte. W sylwestrowy wieczór nawet centrum handlowe Northgate otwarte było tylko do 18:00. Cóż... rozczarowane ale nie zniechęcone weszłyśmy do najbliższego czynnego spożywczaka, kupiłyśmy kilka bardzo dobrych i bardzo niezdrowych rzeczy i poszłyśmy do domu obejrzeć film. Hostka zrobiła kolację i poczęstowała nas szampanem, trochę pogadałyśmy, a potem wskoczyłyśmy do wyrka żeby coś obejrzeć. Oczywiście wymiękłyśmy przed północą... ale przynajmniej na drugi dzień byłam wyspana. No, prawie ;)
Lodziarnia "Mag's Local Yogurt" w Larkspur. Zdjęcie "ukradzione" z ich fejsa (klik) |
Skutek tego spotkania jest taki, że mam teraz szufladę pełną M&Ms'ów (była promocja, więc kupiłam "na zapas") i podjadam w wolnym czasie. A jeśli już jesteśmy przy jedzeniu, to odkryłam dzisiaj miejsce marzeń, chyba będę tam jeździć codziennie, przynajmniej do momentu aż odkryję, że przytyłam dwa rozmiary :D Obecna (jeszcze przez najbliższe 5 dni) operka mojej HF pokazała mi dzisiaj lodziarnię, w której sprzedają mrożony jogurt. To znaczy to PODOBNO jest mrożony jogurt, i to w dodatku bez tłuszczu, ale ja nie widzę żądnej różnicy w smaku między tym a normalnymi lodami. Ale sam jogurt nie zrobiłby takiego wrażenia bez wszystkich genialnych, absolutnie mniamniuśnych dodatków, które można nałożyć w dowolnej ilości i konfiguracji!
Deser każdy kreuje sobie sam. Najpierw bierze się kubeczek, podchodzi do maszyn z lodami i nakłada dowolny smak. Ja jadłam coś w rodzaju ciasteczkowo-waniliowych i były świetne. Potem z wielkiego stołu z rozmaitymi pojemnikami, słoikami i tubkami wybiera się dodatki. Kolorowe posypki, żelki, cukierki, wszelkiego rodzaju orzeszki i inne bakalie, drobne ciasteczka oreo, świeże owoce, czekolada, wafelki, drażę z syropu klonowego i wszystko co tylko można sobie wyobrazić. Na koniec można poprosić o polewę i bitą śmietanę, z czego nie skorzystaliśmy, bo i tak było SŁODKO! Przy kasie kładzie się swój kubeczek na wagę i płaci. Ja nałożyłam sobie lodowce z wiórkami kokosowymi, malutkimi piankami (marshmallow's - mniam!) i kawałkami oreo, i na to górę świeżusich truskawek, a za wszystko zapłaciłam około 4$. Dzieci wybrały jakieś owocowe lody z różnymi żelkami i kolorowymi cukierkami, których nie cierpię. Fuj :P
Tak więc moje serce zostało zdobyte i teraz czekam tylko na więcej. Jutro idę obczaić zajęcia aikido, bo przecież trzeba jakoś spalać te wszystkie cudowne kalorie! A w przyszłym tygodniu jadę na uniwerek wypytać o zajęcia. Coś trzeba robić w tym pięknym mieście, kiedy potworki są w szkole lub kiedy idą spać. Spanie... no właśnie. Trzymajcie się, łóżko mnie woła!
Ah zjadłabym, ale nie naszym klimacie, ty to masz tam ciepełko więc możesz sobie pozwolić na takie pyszności :) Udanego roku!
OdpowiedzUsuńOj widzę Olguś, że Twoje obawy przed wyjazdem o dodatkowe kilogramy mogą być słuszne ;D nie dziwię się, bo sama wszamałabym coś tak pięknie wyglądającego:P trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńorgazm w gębie!
OdpowiedzUsuńHej, mam pytanie: czy masz hf, która już wcześniej miała operke czy jesteś ich pierwszą?
OdpowiedzUsuńHej :) Jestem czwartą au pair mojej obecnej HF. Niektóre dziewczyny były dłużej niż rok, więc to już siódmy rok mojej rodzinki w programie. Dlaczego pytasz? :)
Usuńco tu taka cisza?:P
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie mam jedzenie w lodówce(wczoraj była Pani od gotowania:D)
Teraz mi mówisz małpo? :P Cały dzień miałam wolny... ale u mnie też lodówka pełna :P
Usuń