Translate blog

wtorek, 30 grudnia 2014

Z pamiętnika emerytowanej studentki

Czuję się jak emerytka. Po skończonej pracy marzę tylko i wyłącznie o herbacie i cieplutkim łóżeczku. Odwołałam nawet wieczorną kawę z A. i lody, które sama sobie obiecałam w nagrodę... ;) To pewnie rezultat tego, że dzieciaki mają ferie i pracuję po 10 godzin. Właściwie pracujeMY, bo poprzednia aupairka jeszcze ze mną jest i we wszystko mnie wprowadza. Wyjeżdża dopiero za tydzień. Genialne rozwiązanie z tym "zazębianiem się", dzięki temu mam czas powoli wszystko ogarnąć!

Ja wzięłam Green Chile Cheesburger...
Dzisiaj na lunch popłynęłyśmy z dziećmi promem do San Francisco, gdzie pracuje moja host mum. Dzięki temu dzieciaki mogły pobyć z nią w ciągu dnia. Financial district robi całkiem niezłe wrażenie. Chyba polubię moje "miasto" (mieszkańcy Marin County na SF mówią "the city".) Nie wiem, jakie Wy macie obyczaje, ja jestem z prowincji :P i nigdy, przenigdy nie zdarzyło mi się stać na zewnątrz w kolejce do knajpy... Jak w jednej nie ma miejsca to... idę do drugiej! A dzisiaj byłam zmuszona odstać swoje w ogonku do Gott's, gdzie udaliśmy się w celu skonsumowania podobno nieziemskich hamburgerów. Powiem tak... hamburger jak hamburger, lubię mięsko, więc wszamałam z chęcią, ale żeby to był jakiś wyjątkowy przysmak to nie powiem :) Ot, wołowinka, bułeczka, warzywka...
...i koniecznie ketchup!

Resztę dnia spędziłam w zasadzie w Hondzie. Odebrałam ją z warsztatu a potem krążyliśmy po okolicy, żebym mogła sobie obczaić trasy, którymi będę jeździć z dziećmi. Ostatecznie utknęliśmy w kolosalnym korku na ponad godzinę, próbując dotrzeć na zajęcia tae kwon do, bo zjazd z highway został zamknięty z powodu remontu. Zajęcia odbyły się bez nas niestety, ale za to zdążyłam zaprzyjaźnić się bliżej z moją Złotą SzCzałą (czyt. Hondą). Załóżmy że w korku ćwiczyłam... hm... dynamikę jazdy.

Ostatecznie po całym tym dniu prawie popłakałam się ze szczęścia na widok łóżka i leżę teraz zastanawiając się, jak jutro przywitam Nowy Rok. Mam na razie dwie różne propozycje od operek z area, ale muszę to przemyśleć, bo w czwartek rano pracuję. Oby się tylko nie okazało, że wieczorem będę tak padnięta, że prześpię Sylwka... Chociaż w zasadzie - kogo to obchodzi! Szczęśliwego Nowego Roku Miśki! NIech Wam się spełniają marzenia. Moje koncentrują się chwilowo wokół snu. A więc dobrej nocy..!

1 komentarz:

  1. A jak hości? Dobrze się dogadujecie? :>

    Ja planów na Sylwka specjalnie w tym roku nie robię, bo bym nie wyrobiła. Ale ma to też swój urok, bo wiem, że 24h później będę w drodze na lotnisko ^^

    OdpowiedzUsuń