Translate blog

niedziela, 28 grudnia 2014

Honda szybsza niż wyglONda

Juhuuu... Siedzę na tarasie i grzeję pyszczek w popołudniowym słońcu. Niedziela jest piękna i rozkosznie leniwa. Ale nie o tym dzisiaj. Muszę się pochwalić, że zaliczyłam wczoraj swoją pierwszą jazdę po mieście. Było... i śmieszno i straszno. Ale od początku.

Około 13:00 przyjechał pod mój dom przemiły instruktor o wyglądzie misia i imieniu David. Moja host mum wykupiła dla mnie dwie godziny jazdy, żebym poczuła się pewniej w samochodzie. W USA nauka jazdy odbywa się w samochodzie kursanta. David przyjechał swoim autem, a potem przesiedliśmy się do mojej Hondy (miałam jeździć tu Volvo, ale niedawno E. L. kupiła nowe autko). Pojechaliśmy do Novato, gdzie będę zdawać egzamin na Kalifornijskie prawko. Przez całą drogę instruktor opowiadał mi jak będzie wyglądał egzamin, na co zwrócić uwagę i jak się zachowywać żeby zdać. Podobno egzamin trwa 15 minut i nie ma się czym stresować. Po tym jak okrążyliśmy trasę egzaminu ze trzy razy David powiedział mi, że jeśli będę śmigać tak jak teraz to nie widzi powodu żebym nie zdała. Do San Rafael wróciłam więc podbudowana i z nadzieją że może nie spotka mnie śmierć na amerykańskiej drodze :D

Po południu pojechałam do Northgate Mall spotkać się z dwoma aupairkami, Polką i Kolumbijką. Dotarłam cało, ale po drodze kilka razy wyszła ze mnie mentalna blondynka :P Najpierw na skrzyżowaniu ustawiłam się przypadkiem na złym pasie, przez co w przypływie stresu skręciłam w lewo na czerwonym blokując uprzednio ruch na skrzyżowaniu i wywołując falę klaksonów za sobą (na szczęście były to klaksony samochodów stojących za mną i czekających aż się zdecyduję co robić, a nie aut nadjeżdżających z naprzeciwka...) Potem na Shellu zastanawiałam się dlaczego z dystrybutora nie chce lecieć benzyna i dopiero jakiś uprzejmy pan, zagadnięty przeze mnie, wyjaśnił mi, że na tej stacji benzynowej najpierw się płaci, a potem tankuje... A w drodze powrotnej zamiast świateł mijania włączyłam pozycyjne i zastanawiałam się, dlaczego tak ciemno przede mną ;] No nie blondynka? Mam nadzieję że moje motoryzacyjne upośledzenie jest uleczalne, bo nie stać mnie na płacenie mandatów ;)

Na pocieszenie głupawa piosenka o... Hondzie ;)


Dzisiaj zamierzam jeszcze dojechać sama do czercza (czyt. pobliskiego kościoła rzymskokatolickiego). Może wyjazd w tak zbożnym celu nie zakończy się katastrofą. Trzymajcie kciuki ;)


3 komentarze:

  1. Hahaha miałaś przygodę, ale jak to mówią pierwsze koty za płoty, więc będzie już tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod wpływem stresu robimy różne rzeczy, na pewno Ci przejdzie tylko musisz poczuć się pewniej przed kierownicą :) Życzę dalszego szczęścia i pozdrawiam, Sandra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama jestem ciekawa jak ja będę jeździć na ich drogach. Obym dała radę :D
    Powodzenia życzę i bezpiecznej jazdy! :))

    OdpowiedzUsuń